pasja według einarajesteś ciemny wiking

— Nie mów „halla” na wszystkie pomieszczenia w klasztorze, bo za twoimi plecami śmieją się, że jesteś ciemny wiking.
— To jak mam mówić?
— To, w którym śpimy, to dormitorium. To, gdzie są zebrania, to kapitularz. Jemy w refektarzu. Ten mały ogród pośrodku to wirydarz.
— A ten zwykły, w którym pielimy kapustę?
— Ten? To po prostu ogród!
— Aha. A ta wielka halla, w której są śpiewy?
— To kościół.

— Nocne śpiewy to oficjum nokturnów, po nich śpiewamy laudesy, czyli jutrznię. Potem czas wolny, potem dzwony i śpiewamy prymę. Potem wolne aż do tercji. Po tercji msza. Po mszy zebranie kapituły. Po zebraniu praca. Po pracy oficjum seksty. Po sekście msza. Po mszy obiad. Po obiedzie odpoczynek. Po odpoczynku praca. Po pracy oficjum nony. Potem praca albo nauka. Potem nieszpory. Po nieszporach kolacja. Po kolacji kompleta. Po komplecie sen.
— Oswald, czy ja się tego wszystkiego nauczę?
— Nauczysz. Śpij, bo zaraz budzą na nokturny.

— Nie wolno biegać, gadać, śmiać się, bić się. Nie wolno pokazywać się bez kaptura. Nie wolno zdejmować habitu. Nie wolno pokazywać ani kawałka gołego ciała.
— Habit to ta suknia?
— Tak.
— Mój habit jest brudny.
— Musisz wyskrobać brud i wytrzepać.
— Co mam robić, jak jestem głodny?
— Zabrać z obiadu kawałek chleba, schować w rękaw i po kawałku zjadać. Ale nie mogą cię przyłapać.
— A… siku?
— Na końcu dormitorium, za drzwiami. Ale kaptur załóż.

W czasie obiadu okazało się, że język rąk i znaków jest tu w powszechnym użyciu. Jedli w kompletnej ciszy, a mimo to rozmawiali ze sobą. Zadawali pytania, odpowiadali na nie, nawet żartowali. Ale bez jednego słowa. Nie rozumiałem większości tych znaków. I pomyślałem, że jeżeli Osa mnie nauczy, któregoś dnia ta wielka sala zabrzmi i dla mnie zgiełkiem klasztornej rozmowy. Mały palec przyłożony do ust znaczy „mleko”. Jakby dziecko ssało pierś matki. Dłoń otwarta, wysunięta do przodu i mały palec do ust
— „poproszę o mleko”.