Między Sigrun, a Halderd
Uszkodzona automatyczna skrzynia biegów nieźle sobie radzi na górskich podjazdach (na zjazdach udajemy, że nic nam nie jest!)
Z mechanikiem kiepsko. Zwycięża opcja, że jedziemy dalej, z uszkodzoną skrzynią biegów. Jedziemy wolno, wybieramy więc mniej uczęszczaną trasę. W prezencie dostajemy takie pejzaże.
Tylko mi nikt nie chce wierzyć, w biały szkwał, który w jednej chwili rozpętał się nad kampingiem. Wiało tak, że namioty podrywały się do góry, a chmury? A chmury stały w miejscu! Kasia była w namiocie, to nie widziała, a ja widziałam. No przecież bym sobie tego nie zmyśliła! Był biały szkwał i koniec!
Jasna plamka na zboczu góry to dom. Kasia wyczytuje w przewodniku, że do lat 60-tych były tu farmy na półkach skalnych. Mieszkające tam dzieci przywiązywano do palików sznurkiem, bo jak się rozbiegły, spadały w przepaść. Oczywiście, że w to wierzę.