etka_okladka1

20 marca, czwartek

Izio zaskakuje mnie. Praktyczny, rzeczowy, inteligentny, potrafi być zabawny i rozbawiać mnie jak dziecko. A chwilami wykazuje się wrażliwością o jaką bym go nie podejrzewała. A właściwie dlaczego? Może to raczej szarość i twarde warunki życia w getcie sprawiają, że tak myślę. Są w getcie uliczni śpiewacy. Wspominałam już o dwóch dziewczynkach z Niemiec. W zeszłym tygodniu na nasze podwórze trafili dwaj mężczyźni. Bardzo obdarci i zabiedzeni, nawet jak na getto. Śpiewali tak pięknie, szybko po domu rozeszła się wieść, że jeden z nich Jankele Herszkowicz, zwany Jankele Singer, ponoć bardzo popularny przed wojną w Łodzi śpiewak. Ludzie wychylali się z okien, a my z Iziem i jego mamą wyszliśmy na podwórze. W pewnej chwili Izio schował się za moimi plecami, a potem zaczął się dziwnie zachowywać, aż w końcu, odwrócony tyłem zniknął w piwnicy, gdzie mają magazyn kuchenny. Gdy śpiewacy poszli (a ludzie nie szczędzili im drobnych, Pani Frenklowi dała każdemu po misce zupy), Izio się znalazł i powiedział, że drugi śpiewak, to był jego nauczyciel śpiewu z gimnazjum, prowadził też chór, do którego Izio należał. „Więc dlaczego uciekłeś? Taki był surowy, że jeszcze dzisiaj się go bałeś?” – spytałam. A Izio odpowiedział, że owszem, był surowy i wymagający wobec uczniów, ale nie dlatego uciekł. Schował się, bo nie chciał dawnemu nauczycielowi przysparzać wstydu. „Wiesz, on w czasie lekcji  nie wyrażał się pochlebnie o ulicznych śpiewakach, a dzisiaj sam musi w ten sposób zarabiać na chleb.”