Tak! Dostałam pracę! Już samo to, że zaczęłam pisać ten dziennik w zeszycie, który miał być „moją książką życia” w dniu, w którym złożyłam podanie o pracę, już samo to było pomyślnym znakiem! Bo oto naprawdę zaczyna się nowy etap, nowy rozdział życia! Od jutra pracuję w Centralnym Sekretariacie. A było tak: punkt jedenasta byłam na miejscu. Ta sama dziewczyna, której złożyłam podanie przyjęła mnie i powiedziała, że pani Dora Fuchs zaraz będzie wolna, że mam poczekać. Usiadłam okropnie zdenerwowana, ale zaraz otworzyły się drugie drzwi i stanęła w nich elegancka kobieta, około trzydziestoletnia i poprosiła mnie do siebie. Była bardzo zasadnicza. Zapytała mnie o przebieg mojej dotychczasowej pracy, odpowiadałam spokojnie i dokładnie (zawsze tak robię jak się denerwuję), że ukończyłam Wyższą Szkołę Handlową w Gdańsku, potem po kolei: o firmie niemieckiej Schaad i Wozniak, zaznaczyłam, że prowadziłam całą korespondencję firmy w języku polskim i niemieckim, potem o Agencji Zbożowej Hirszhorn & CO, o kancelarii adwokackiej Rosenbaumów no i oczywiście o Kompanii Eksportowej. Powiedziałam, że oprócz polskiego, niemieckiego i żydowskiego znam jeszcze angielski i stenografię, oczywiście polską i niemiecką. Potem zapytała mnie czy miałam do czynienia z dokumentami poufnymi. Już miałam odpowiedzieć, że nie, ale zamiast tego powiedziałam, zgodnie z prawdą zresztą, że w kancelarii adwokackiej wszystkie sprawy klientów były traktowane jako poufne. Jeszcze coś ją zainteresowało, ale już nie pamiętam co, jednak byłam naprawdę zdenerwowana. Na koniec oświadczyła, że pan Prezes Rumkowski nie toleruje nielojalności, niedbałości i lenistwa; że praca w jego sekretariacie to wielki zaszczyt i wielkie wyzwanie. A na koniec dodała już trochę cieplej, tak jakby prywatnie: „Wczoraj pan Prezes powołał do życia Centralny Sekretariat. Jestem jego kierowniczką, więc ja będę twoją bezpośrednią przełożoną, ale i tak pamiętaj, każde polecenie pana Prezesa jest do wykonania natychmiast i w pierwszej kolejności. On nie znosi najmniejszego sprzeciwu. Przyjdź jutro. O siódmej zaczynasz pracę”. I tyle.
A tak się bałam! Zresztą nadal się boję. Zostanę wrzucona od razu na głęboką wodę. Ale cieszę się. Cieszę się bardzo! Mam tę pracę. Pani Hana Frenklowa ucałowała mnie serdecznie, jak jej o tym powiedziałam i dodała, że teraz wszyscy będziemy mieli dobrze, bo będziemy mieli swojego człowieka w oku cyklonu. A moja Mama, praktyczna jak zawsze, zwróciła mi wcześniej uwagę, żebym za bardzo nie rozpowiadała gdzie pracuję, bo nie opędzę się od próśb, którym nie będę mogła sprostać. Jedna i druga mają rację. Ale tak naprawdę, to ja przecież jeszcze nie zaczęłam pracować. Jeszcze się może okazać, że nie sprostam oczekiwaniom Pana Prezesa i Pani Dory. Nie, nie mogę sobie na to pozwolić. Muszę położyć się spać wcześniej i być jutro gotową stawić czoła wyzwaniu.