Podziękowania są najprzyjemniejszym rozdziałem powieści. Oznaczają, że praca dobiegła końca i mogę wrócić do tych, którzy mi pomogli, nie po to zadręczać ich kolejnymi pytaniami, ale by uhonorować ich udział. Jestem szczęściarą, grono ludzi wspierających moją pisarską robotę rozrasta się z roku na rok i jedyne, czego się teraz obawiam, to że o kimś zapomnę.
Na początek wspomnę o dwóch, którzy od dawna namawiali mnie do stworzenia powieściowej wersji losów Świętosławy. To profesor Przemysław Urbańczyk, z którym pracowałam przy "Grze w kości" i doktor Jakub Morawiec, który pomagał mi przejść przez meandry sag przy "Trzech młodych pieśniach". Biografię Knuta Knut Wielki. Król Anglii, Danii i Norwegii (ok. 995 - 1035) Avalon 2013 autorstwa Jakuba Morawca gorąco polecam wszystkim, którzy po lekturze Hardej - Królowej zapragną dowiedzieć się więcej o losach najwybitniejszego z synów Świętosławy. Dodam jeszcze, że Jakub jest naprawdę świetnym znawcą sag islandzkich, z czego również mogłam korzystać przy pracy nad powieścią. Zaś liczne publikacje profesora Urbańczyka (od "Zdobywców Północnego Atlantyku" przez "Trudne początki Polski", "Władzę i politykę we wczesnym średniowieczu", "Mieszka I Tajemniczego" i inne) wyróżnia to, co i mnie zawsze interesuje - spojrzenie na dzieje początków Polski nie tylko przez pryzmat wschód - zachód ale także przez jej północną politykę. Przemku, Jakubie, dziękuję Wam najserdeczniej!
Pomocą służyli mi również profesorowie Tomasz Jurek i Tomasz Jasiński, obaj wybitni mediewiści i genialni gawędziarze. Pani Anna Waśko, autorka przekładu sagi o Olavie Tryggvasonie, profesor Daniel Bagi z Uniwersytetu w Pecs (choć o węgierskich wątkach w życiorysie Chrobrego trudno coś niepodważalnego powiedzieć) a także profesor Andrzej Nowak. I Rafał T. Prinke, bo chociaż jak wspomniałam, różnimy się w interpretacji postaci Sigridy Storrady, to każdą z naszych rozmów uważam za nadzwyczaj rozwijającą.
Niezawodni ludzie z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu - dr Tomasz Ratajczak, świetny znawca nie tylko architektury średniowiecznej i dr Remigiusz T. Ciesielski zafascynowany Brunonem z Kwerfurtu i Pięcioma Męczennikami. Inspiracją w pracy były też dla mnie świetne filmy Zdzisława Cozaca - o początkach państwa polskiego - od "Wyspy władców" i "Miasta zatopionych bogów" (o dziejach Wolina - Jomsborga) przez "Ukryte gniazdo dynastii" do najnowszego, o chrzcie Polski.
Jak zawsze mogłam liczyć na przyjaciół. Niezawodny Michał Ostrowski "Ostry" pomagał mi uporać z łowną i dziką zwierzyną, Piotr Wojcieszek "Wołodar" ze sztormem, Monika Zamachowska z ziołami i leczeniem, Przemysław Michalak z końskim krokiem a Pati Osińska z Morą/Moraczewem. Dziękuję też archeolożce Agnieszce Książyńskiej, czeskiemu druhowi Jaro Petrinie, Vindze Sylvii Raichelt Rasmussen, Marcie Petryk i Magdzie Mikulskiej.
Mojemu Wydawcy, Tadeuszowi Zyskowi, za wyszukiwanie źródeł i motywów o których nie miałam pojęcia; aranżację świetnych spotkań w Borzostkowie, gdzie przysłuchując się opowieściom profesorów, złapałam niejedną inspirację. Za nieustanną wymianę myśli, ścieranie się, spór. Za to, że od lat wchodzimy w każdą powieść razem, ramię w ramię. Wciąż doceniam to, że potrafimy się we dwójkę z Piastów cieszyć, że obchodzą nas równie mocno, jak współczesność (a może bardziej?). Ach, gdyby książki "pisały się" tak szybko, jak szybko potrafimy je z Tadeuszem wymyślać i obgadywać, zapełnilibyśmy wielką bibliotekę. Ale najbardziej cenię swego Wydawcę za niesłabnący entuzjazm do wspólnych przedsięwzięć!
Dziękuję braciom Zyskom: Tomkowi za wszystkie uwagi i genialny nos do źródeł angielskich, Tobiaszowi , który cierpliwie mierzył się z materią okładek, Andrzejowi za wielką pomoc nawet w rzeczach małych i Adamowi, bo niełatwo jest promować autorkę, która nigdzie nie chce jeździć.
Dziękuję. mojemu redaktorowi, Bogusiowi Jusiakowi, z którym spotkałam się po latach przerwy a mamy już "wspólne książki na koncie". I całemu świetnemu zespołowi Wydawnictwa Zysk i S-ka! Po prostu lubię z Wami pracować, pisać, promować i sprzedawać książki.
Wreszcie, dziękuję wszystkim przyjaciołom i czytelnikom, którzy na tę książkę czekali i którzy mają (jeszcze) do mnie cierpliwość. Moim córkom - Julii, pierwszej czytelniczce, Kalinie, która narysowała mi rysie Świętosławy, bym zapamiętała jakie oczy ma Wrzask, a jakie Zgrzyt. I Dariuszowi, który wprowadził do naszego domu wikingów; ma w głowie całe wzornictwo epoki i na każde moje jęknięcie w stylu "gdzieś widziałam, ale nie pamiętam gdzie" wydobywał mi zdjęcie poszukiwanego artefaktu. Poza tym odbyliśmy wspólnie wiele podróży śladami Olava Tryggvasona, Svena, Erika, Świętosławy i Ottona III, gdy przez lata przygotowywałam się do napisania tej powieści.