Niewidzialna korona - Elżbieta Cherezińska

JAKUB ŚWINKA pochylał się nad łożem biskupa poznańskiego Jana, bo ten był tak słaby, że mówił coraz ciszej.
— …i usynowił pierworodnego Henryka.
— Nie! — krzyknął arcybiskup.
— Tak — szepnął Jan. — Tak, Jakubie, stało się i ja też jestem temu winny… Byłem tam…
— Nie…
— Jedyne, cośmy mogli zrobić, to nie przywiesić do tego swych pieczęci, ale słowo się rzekło…
Jakub Świnka nie wierzył. Czy wszyscy tutaj oślepli? Rozumiał, że sprawy poszły w złym kierunku i to bardzo szybko. Rozumiał przymus Brandenburczyków w granicach, Leszka na Pomorzu,
Głogowczyka z Opolczykiem… Ale na litość boską, jak można było jednym aktem zaprzepaścić całe dzieło Przemysła? Całą ideę odrodzonego, jednoczącego się po dwustu latach Królestwa przeciąć na pół?
— …umrę, Jakubie — zaszeleścił blady biskup poznański. — Umarłem już, jak to się stało. Nie powinniśmy byli łamać woli króla, wzywać Władysława…
— A może powinniście przy nim wytrwać, skoroście go wezwali? Okazać mu wierność w złej godzinie. Gdyby miał w was, panach Starszej Polski, oparcie, zgodziłby się na to?
— Jemu się ziemia pali pod stopami, Jakubie. To był zły wybór. W złą chwilę…
— Przestań, Janie! Robisz się zabobonny jak pleban, nie biskup!
— Ale Władysław nie zamierza dotrzymać układu… On potrzebuje czasu, wojska zebrać… To było jak kupienie sobie tego czasu, którego mu zabrakło, by być gotowym…
— Pamiętasz dzień koronacji? — zawołał Jakub, nie przejmując się stanem chorego. — Pamiętasz?
— Tak…
— Namaszczając Przemysła, budziliśmy uśpionego przez dwieście lat ducha Królestwa. Ślubowaliśmy wierność nie tylko jemu, nie tylko koronie, ale przede wszystkim Królestwu! Dwieście pięćdziesiąt dni była ważna ta przysięga? Nie wytrzymaliście ani dnia dłużej?
— Jakubie!… On się nie sprawdził… — załkał boleśnie Jan, zasłaniając dłońmi twarz.
Ale to była jedna z tych chwil, kiedy Jakub Świnka przestawał być dobrotliwym ojcem o sercu miękkim jak wosk. Teraz był Jakubem II. Arcybiskupem.
— Zgodziliście się na rozcięcie tego, co było dotąd niepodzielne! Starsza Polska na pół przekrojona! Ja was z tego grzechu nie rozgrzeszę!
— Jakubie…
— Od dzisiaj jestem arcybiskupem podzielonego Królestwa!