saga_sigrunKolejne dni były pasmem ciągłych przygotowań. Przyjeżdżali ludzie, których ojciec gdzieś powysyłał, i przywozili mu wieści. Jedne były pomyślne, bo wychodząc z halli przeciągał się i z uśmiechem klepał psa po potężnym karku. Inne pewnie nie, wtedy zamykał się z Erykiem, wołali piwa i siedzieli długo w noc. Co prawda działo się tak i przez wiele ostatnich lat, ale wtedy zupełnie nie zwracałam na to uwagi, przyzwyczaiłam się do tego, że ojciec wypływa na wyprawy albo wychodzi z drużyną, albo wyjeżdża gdzieś, albo siedzi do późna. Tak pracuje, myślałam. W końcu jest tu jarlem. A teraz, gdy wprowadził mnie w swoje sprawy, gdy pokazał, jak wiele rzeczy naraz musi ogarnąć jego umysł, zaczęłam obserwować każdy jego krok i zła byłam, że dopiero tak późno. Matka nauczyła mnie szycia i gotowania, a ojciec nie zdążył nauczyć mnie myśleć. Pozazdrościłam chłopcom, których szkolił, bo gdy uczył ich władania mieczem, mogli słuchać, jak do nich mówi. Przekazując im reguły walki, odkrywał im tajniki swych myśli.
Znalazł dla mnie chwilę któregoś wieczora, usiedliśmy w halli. On na swym wysokim krześle, ja jak zawsze u jego kolan.
– Jaki on jest, ten Regin?
Westchnął głęboko.
– Poznasz go niedługo. Jest starszy od ciebie.
– Dużo?
– Piętnaście lat. Tyle samo jest młodszy ode mnie.
– Więc jest w połowie drogi.
– Drogi?
– Między mną a tobą.
– Ach, tak. W połowie drogi. Tego nie wyliczyłem – i roześmiał się.
– Nie bój się, Sigrun. Regin to dobry człowiek i bardzo dzielny wojownik. Jest prawy, honorowy i szeroko myśli. Będzie dobrym wodzem.
– Ale nie tak dobrym jak ty.
– Tego jeszcze nie wiemy. To się dopiero okazuje w różnych okolicznościach. Czasami mężczyzna ma wszystko, co trzeba – dobre urodzenie, siłę, odwagę, a nie sprawdza się jako przywódca. Ale, wydaje mi się, że Regin dobrze się spisze. Inaczej bym cię za niego nie wydawał. Musisz być mądra przy nim. Gdyby nie to, że czas nagli, nie puszczałbym cię jeszcze od siebie, nauczyłbym cię więcej. Mam o to trochę żalu do siebie. Ale widzisz, cały czas liczyłem na to, że doczekam się syna i jego obarczę tą całą trudną wiedzą. Twoja matka to wciąż młoda kobieta, chciała mi go dać, a jednak tak się nie stało. Były też i inne, jak wiesz, nie stroniłem od kobiet …
– Nie wiem.
– No tak… nie wiesz, skąd masz wiedzieć. W każdym razie pamiętaj, by starać się o syna, to wiele ułatwia. I bądź mądra przy Reginie, tak jak kobiety mądre być potrafią.
– Czyli jak?
– Hmm… porozmawiaj z matką.
Nie zrobiłam tego. Nie wiedziałam jak. Matka była surową kobietą, raczej zamkniętą w sobie. To ojciec rozpieszczał mnie od dziecka. Nie umiałam z nią rozmawiać o niczym innym niż o sprawach domowych. Gdyby żyła Foczka, porozmawiałabym z nią. Była niewiele starsza ode mnie i kochałam ją jak siostrę. Ona powiedziałaby mi, jak jest z mężczyznami. Po raz drugi już poczułam żal, że nie zdążyłam się czegoś nauczyć. Czegoś ważnego. Ale przypomniałam sobie, że jak przyszedł na nią czas i zaczęła rodzić, pytałam ją, jak będzie to robić, to przecież jej pierwsze dziecko. Pytałam, czy potrafi. A ona wtedy, wykrzywiając się z bólu, odrzekła, że kobiety umieją robić to same z siebie, nie muszą się uczyć. Widocznie się pomyliła, bo zmarła z tym dzieckiem w brzuchu. I nie mam z kim porozmawiać. A następna myśl, która przyszła wprost za tą, powiedziała mi, że Foczka miała tylko dwóch mężczyzn, o których mogłaby mi powiedzieć. Tamtego, dalekiego wodza z Północy, od którego zabrał ją ojciec, i jego samego. I poczułam niskie ciepło. I nie wracałam nigdy do tej myśli. Uciekłam od niej. Daleko.