Podziękowania
Przysłowie mówi, że by wychować dziecko, trzeba całej wioski. Do napisania powieści historycznej przydałyby się dwie. Z Norbertem Delestowiczem los zetknął mnie kilka lat temu, przy okazji Krzyżaków, którym poświęcił ważną dla mnie pozycję. Już wówczas zaznaczył, że może kiedyś spotkamy się przy Bolesławie Szczodrym, a ja przytaknęłam i tak się stało. Jego Bolesław II Szczodry. Tragiczne losy wielkiego wojownika to najnowsza biografia Bolesława II, której wielkim atutem jest kompleksowy przegląd wszelkich dostępnych źródeł i godna naukowca powściągliwość w ocenie faktów. Dziękuję panu doktorowi za to, że chętnie dzielił się wiedzą i odpowiadał na pytania zadawane o nieodpowiedniej porze. Z pomocy profesora Tomasza Jurka ośmielam się korzystać już od dawna, od pięciu Koron (Odrodzonego Królestwa), i nigdy się nie zawiodłam na Jego wielkiej wiedzy, i zrozumieniu, a także uprzejmości w udostępnianiu własnych archiwów, dzięki którym mogłam przeczytać trudno dostępne artykuły. Inspiracji pana profesora zawdzięczam połączenie synodu papieskich legatów z koronacją królewską Bolesława, co stało się dla mnie istotnym elementem fabuły. Przepraszam, że nie ze wszystkich Pańskich teorii korzystam, ale każdą zgłębiam łakomie.
Pięknie dziękuję też wyjątkowej kobiecie, pani profesor Marzenie Matli, wybitnej specjalistce od Czech w czasach Przemyślidów, dla pisarki, wiadomość, że „czegoś nie wiadomo”, z ust znawczyni bywa bezcenna. Zgłębiając modlitwy Gertrudy, korzystałam z przekładów profesora Artura Andrzejuka, ze względów fabularnych pozwalając sobie od czasu do czasu na ich skrócenie. Mam nadzieję, że Czytelniczki i Czytelnicy zainteresują się postacią wybitnej Piastówny i sięgną po obszerną lekturę zarówno autorstwa pana profesora, jak i innych badaczek i badaczy.
Dr Agnieszce Stempin z Rezerwatu Archeologicznego Genius Loci powinnam podziękować jako muzie, ale przecież to kobieta nauki, więc nie wiem, czy przystoi. Za wszelką i zawsze błyskawiczną pomoc, ale przede wszystkim za rozmowy, dzięki którym powstało tyle scen i pomysłów na nie. I osobno: za szachy. A kto jeszcze nie był we władztwie Agnieszki, to biegiem do Genius Loci, dotknijcie Poznania z czasów Mieszka.
Prace doktora Leszka Gardeły zawsze są inspirujące, tym razem dziękuję za przyciągnięcie mojej uwagi do ostróg z dzwonkami i ich historii, a Bartoszowi Ligockiemu za szczegółowe wyjaśnienia, jak się ich używa i jakie się w nich robi wrażenie. Twórcy wydawnictwa Triglav, Igorowi Górewiczowi, za tak wiele szybkich konsultacji, że dziś już ich nie zliczę. Twoja wiedza i praktyka jest niezwykła, chwilami byłeś moją encyklopedią z szybkim dostępem, wojewodo! Jeśli moi czytelnicy chcą więcej wiedzy, polecam kanał Igora na Youtubie.
Dr. Maciejowi Tomaszczykowi za wprowadzenie do kuźni nisko się kłaniam nie po raz pierwszy, kogo ciekawi dawna sztuka kowalska, niech odwiedzi officina ferraria, to jego profil na Youtubie, iskry lecą!
Kobiety towarzyszyły mi w pracy szczególnie, pisząc „szczególnie”, mam na myśli nie tylko wiedzę, którą się ze mną podzieliły, ale również intuicyjną i duchową stronę naszych spotkań. Żaneta Reliszko, znana tatuatorka, znawczyni historycznego i etnicznego tatuażu, pomogła mi wytatuować Rzepichy. Jej prace możecie zobaczyć w mediach społecznościowych (Historicaltatoo), naprawdę warto.
Paulina Wiłka Dręgowska jest autorką rekonstrukcji ubiorów historycznych, a Ruś Kijowska i Słowiańszczyzna znajdują szczególne miejsce w jej pracy. Zawdzięczam Wiłce nie tylko ubranie i ozdobienie całego dworu ruskiego, ale znacznie więcej, bo zrozumienie trendów mody w Europie czasów Szczodrego. Jeśli chcecie zobaczyć, jak mogła ubierać się Gertruda i jej otoczenie, odwiedźcie profile Pauliny w mediach społecznościowych (miklagardsilk).
W pracy nad tą powieścią nie mogło zabraknąć zielarki. Agnieszka Cybulska-Małycha podzieliła się swą wiedzą szczodrze i chętnie, za co jestem jej wdzięczna. A co potrafi, pokazuje w mediach jako ecoisticwitch.
Od kilku lat mam zaszczyt współpracować z Fundacją Rodzić po Ludzku. Podziwiam pracę kobiet zrzeszonych wokół Fundacji, a tym razem sięgnęłam po ich doświadczenie. Dzisiejsza wiedza położnicza jest olbrzymia, ale to nie znaczy, że kobiety przed setkami lat jej nie posiadały. Jak wspomniałam, Piastówny i żony Piastów, bohaterki tej powieści, rodziły dzieci i przeżyły wiele lat w zdrowiu, zatem pragnęłam stworzyć dla nich położne marzeń i piękne porody. W tym pomogły mi Joanna Pietrusiewicz i Margo Sikora-Borecka, a ich słowa, że „proces porodu w swoim zamierzeniu jest od tysięcy lat niezmienny, macica i miednica kobiet, a także zestaw hormonów są takie same i kobieta, żeby urodzić, potrzebuje tego samego: spokoju, łagodności i półmroku”, prowadziły mnie i moje Rzepichy. Dziękuję, że pomogłyście mi sprowadzić na świat króla. Niech kobiece bóstwa wynagrodzą Wam i Waszemu dziełu: Fundacji.
Zaprzyjaźnionym złotniczym Mistrzom, Wojciechowi Kochmanowi (Volundr) i Grzegorzowi Pilarczykowi (Pilarart), za dyskusje o „krzyżu Chrobrego”.
Agnieszce Zuzannie Borowskiej sowiadusza.com która żyje z ptakami i rozumie je jak Żywia, za inspiracje dziękuję.
Annie Saskowej Plasovej, która tłumaczy moje książki na język czeski za szybkie konsultacje dla czeskich wojów.
Dziękuję tym wszystkim, których nie wymieniłam, a do których mogłam się zwracać z szybkim pytaniem i dostać szybką, dobrą odpowiedź. Jestem szczęściarą, że mam wokół siebie tylu mądrych ludzi. 
Osobno pochylam się nad całym zespołem wydawniczym, bo od lat tworzymy zgraną ekipę i zamiast się do tego przyzwyczajać, nieustannie to doceniam. Z moimi wydawcami, Tadeuszem i Andrzejem Zyskami, o Szczodrym rozmawiałam na kilka lat przed tym, zanim zaczęłam pisać, a i w trakcie pisania, zawsze mogłam na nich liczyć.
Tadeuszu, obyśmy nigdy się nie nauczyli rozmawiać spokojnie, wolę, gdy się ekscytujemy! Filip Karpow, Paulina Jeske-Choińska, Przemek Kida – sprawiają, że proces biegnie sprawnie, a Ewa Chrobocińska potrafi wybiec z nim w przyszłość. Robert Kaczmarek i jego zespół promocji zaczynają, gdy ja kończę, a Patrycja Poczta przeciwnie, startuje razem ze mną, łącząc profesjonalizm z wrażliwością i dla każdej kolejnej książki staje się nieocenionym dobrym duchem. Tobiasz Zysk znów mnie zaskoczył kreacją okładki i zdolnością do jej przeobrażeń, Tobiaszu, praca z tobą jest jak pisanie powieści po raz drugi. I wreszcie, mojej redaktorce, Elżbiecie Żukowskiej, dziękuję za ostre, czułe oko i towarzyszenie w procesie (jesteś akuszerką!).
Moim Czytelnikom jestem wdzięczna za obecność, za świetne spotkania autorskie i od lat powtarzane: kiedy Bolesław Szczodry? Oto on.