Król Bolesław II zajmuje od lat specjalne miejsce w moim prywatnym poczcie Piastów. Najzdolniejszy, najskuteczniejszy, ten, który potrafił „wojnę karmić z ręki” i dzięki temu – co najważniejsze – zawsze na odległość, zawsze poza granicami swego królestwa. Jego oba przydomki „Śmiały” i „Szczodry” brzmią, jak ze złotej legendy, jak zapowiedź wyśmienitej historii. A mimo to przegrał. Z kim? Nawet nie z biskupem Stanisławem. Z czarnym politycznym pijarem. Mimo to, a może nawet dlatego, jego historia warta jest opowiadania.
Od autorki
Fascynował mnie od wielu lat. Przyciągał, wabił, zwodził. To nie Chrobry, któremu Gall Anonim wystawił laurkę, pomnik złoty. O nim pisał „Śmiały” i „Szczodry”, w jednym zdaniu go chwaląc i ganiąc.
Wkroczył na arenę dziejów w trudnym momencie. Po ojcu, Kazimierzu Odnowicielu, odziedziczył królestwo po przejściach i bez korony, a już dziesięć lat później był na tyle silny, by osadzić swego wuja na tronie kijowskim. Jego panowanie nie stało się pasmem samych sukcesów, lecz te, które odniósł, były spektakularne. Co więcej, uczył się na błędach, nie tylko własnych, ale i cudzych. Mimo to do historii przeszedł nie jako wybitny dyplomata, którym był, lecz jako król, który osądził i skazał na śmierć biskupa Stanisława. Ten wyrok po latach zrobił ze Stanisława świętego męczennika i patrona zjednoczenia królestwa, do którego rozbicia sam się zresztą przyczynił. A króla — banitę zaczęto wymazywać z dobrej pamięci. Musiałam przyjrzeć się temu od nowa.
To ważna opowieść także z powodu kobiet, tych historycznych, jak Gertruda, Rycheza, Dobroniega, Świętosława czy Gyda, bo choć nie są bohaterkami pierwszego planu, bez nich w ogóle nie byłoby tej historii. Są jej częścią, tak jak ich mężowie, ojcowie i synowie. Od urodzenia mają przydzieloną rolę do wypełnienia, jak każdy członek dynastycznej rodziny.
Oczywiście, nie ma powieści, nawet historycznej, bez fikcji. Bez bohaterek i bohaterów, których trzeba wymyślić, by dopełnić opowieść, co, jak zwykle, czynię.
Daję także głos w tej opowieści światom zapomnianym, bo przecież „historię piszą zwycięzcy”, ale udział w niej biorą wszyscy, a ci, którzy ostatecznie przegrali, w swoim czasie mieli w jej tworzeniu rolę większą, niż dzisiaj się pamięta.
Wiem, że wiele fragmentów pobudzi rzeczowe pytania o fakty, na wszystkie odpowiem po Szczodrym. Teraz jest dla mnie ważne, by bohaterowie i ich świat stali się Wam bliscy. Jeżeli tak się stanie i zaczniecie stawiać pytania także naszej wspólnej historii, uznam, że wypełniłam swoje zadanie.
To połowa opowieści. Jej bohaterowie, niczym szachowe figury, ustawili się do gry. Ambicje i plany trzymają w sekrecie, nikt nie chce odkryć ich za wcześnie. Stronnictwa właśnie się zmieniają; ci, którzy patrzą sobie w oczy, ręce kryją za plecami. Tylko głupcom może się zdawać, że porządek świata ustalony jest raz na zawsze.
Mogłam nazwać te tomy Książę i Król, ale chciałam, by było osobiście, o nim. Poznaliście Śmiałego, czeka na Was Szczodry.