Pomyślałam, że pisząc o Polsce i Polakach w XIX wieku, trzeba zamknąć oczy i zapomnieć Nad Niemnem, Rozdzióbią nas kruki, wrony... i nawet Wierną rzekę. Oderwać się od tamtych obrazów z szacunku dla nich samych, po to, by móc nakreślić własny fresk.
Dlatego
Już słyszę pytania "Dlaczego XIX wiek?". No cóż, zakochałam się w kilku historiach i postanowiłam znaleźć sposób, by opowiedzieć je łącznie. Pierwszy był Rufin Piotrowski. Osiągnięcie życia: udana ucieczka z syberyjskiej katorgi. Cechy szczególne: nieatrakcyjny, nieśmiały, słabowity. W Hollywood kariery by nie zrobił. Ale jego opowieść o Syberii i ucieczce przez śniegi kryła w sobie niezwykły potencjał i posiadała bezcenny walor relacji z pierwszej ręki. Bohaterem drugim (nie znajdziecie go w mojej książce) był Flashman, brytyjski żołnierz samochwał, całkowite zaprzeczenie Rufina. Flashman przyniósł ze sobą barwną relację z I wojny afgańskiej. A jak doszło do wojny afgańskiej? No i się zaczęło. Nie trzeba było długo szukać, by trafić na trop tego, który odegrał w niej niemal pierwsze skrzypce - Jana Prospera Witkiewicza. Witkiewicz i Piotrowski rówieśnicy. Trzebaż więcej? Do nich, znacznie później, dołączył czerwony hrabia, Adam Gurowski, by pokazać odmienny sposób podejścia do narodowej sprawy. Każdy z tych trzech mężczyzn sam w sobie byłby świetnym materiałem na powieść, ale ponieważ nie chciałam pisać trzech powieści, splotłam ich losy w tej jednej.
Bez żartów
Czas między powstaniem listopadowym a wojną krymską to opowieść o imperialnych zmaganiach Rosji i Wielkiej Brytanii, które wciąż dotykają naszych, polskich spraw. To rozszerzanie perspektywy z wielkiej popowstańczej smuty do nadziei na odzyskanie ojczyzny. Wreszcie, życiorysy bohaterów Turnieju cieni to nieustające zmaganie się z polskością, dyskusja, czym ona jest. To żołnierze w kontrze do dowódców, obywatele w kontrze do polityków, to dyplomatyczne gry wielkich tego świata, w których stać się możemy pionkami lub graczami. Niezwykłe analogie: I wojny afgańskiej z tymi, które rozgrywały się w XX i XXI wieku na naszych oczach; heroizmu bitwy pod Olszynką Grochowską i pod Bałakławą z wojny krymskiej. Cienka czerwona linia.
Pełną piersią
Turniej cieni, poza bohaterami pierwszego planu: Witkiewiczem, Gurowskim, Piotrowskim, pomieścił całą galerię postaci autentycznych, których nie trzeba było wciskać w opowieść na siłę, oni po prostu w niej istnieli. Przemknie w niej Bogdan Jański, Mickiewicz, sława Chopina, nieco zapomniany poeta Thomas Campbell, wciąż znany Heinrich Heine i zupełnie młody Charles Dickens. Raz nawet mrugnie przyszła Maria Kalergis. Będą wielcy ówczesnego świata: car Mikołaj I Romanow, słynny minister spraw zagranicznych Rosji Karl Nesselrode (stryj Marii), owiani złą legendą szefowie rosyjskiej tajnej policji - Benckendorf i Dubelt, para tyleż doskonała, co szatańska. Brytyjscy premierzy, od księcia Wellingtona, przez Peela, Greya, po Johna Russella. Będą angielskie tawerny, domy schadzek, rosyjskie monastyry i izbuszki w górach Uralu, carskie więzienia i zakład dla katorżnych. A dla odmiany azjatyckie karawanseraje, kabulskie bazary, pałace emira, pustynie na zmianę gorące i lodowe. Będą zamarzać wielbłądy z jeźdźcami na grzebiecie; tancerki snuć będą opowieść tańcem, rosyjska wódka lać się będzie tak długo, póki nie odpłyną zakąski. Ruszy parowóz i parostatek, poczytacie „Timesa” i wpadniecie na Roberta Diabła w pięknym Spa. Bo Turniej cieni dzieje się na wielu płaszczyznach, przeplata heroizm z komizmem, zdradę z oddaniem, wiarę z wyuzdaniem.
Przygoda
Ileż razy w swoich posłowiach przyznawałam: "Legionzaczął się od telefonu mojego Wydawcy", "Korona śniegu i krwi wyniknęła ze sporu z moim Wydawcą" albo "Niewidzialna korona była dzieckiem nieplanowanym, ale poczętym w połowie Korony śniegu, bo mój Wydawca już nie mógł się doczekać, co będzie z Władziem". Na pewno są autorzy, którzy się sami spłodzili, ale ja uwielbiam pracować w tandemie. Tadeusz Zysk jest wulkanem energii, a nasze rozmowy przypominają korytarz w gimnazjum podczas dużej przerwy. Mówimy oboje jednocześnie, głośno, głównie skrótami myślowymi i bez cenzury. Najczęściej też na temat kilku książek naraz. Ale zawsze się słyszymy, słuchamy i świetnie rozumiemy. Historie, które piszę, zawdzięczają mu wiele, jest mistrzem szczegółu. Od angielskiej kolei, rozpustnej przeszłości zmartwychwstańca Jańskiego, kościoła św. Seweryna w Paryżu, odkrycia majora Bystrzonowskiego, do legendarnej perły Peregriny, która chyba tylko dzięki Bożej Opatrzności naprawdę znalazła się w rękach Jamesa Hamiltona. Dzięki dociekliwości Tadeusza, jego wielkiej fascynacji XIX wiekiem i nieskrępowanej pasji poznaniaTurniej cieni stał się dla nas obojga przygodą, której chyba się nie spodziewaliśmy.
Cień
Turniej pozostanie w moim życiu książką szczególną, wpisaną w chorobę i odchodzenie mego Ojca. Gurowskiego w Wyszynie pisałam, gdy Tata jeszcze był na chirurgii, cytaty z Ksiąg narodu i pielgrzymstwa polskiego na motta do poszczególnych części wybierałam, gdy już leżał na paliatywie. Od pierwszego zdania do kropki.